W życiu każdej restauracji zdarzają się momenty, w których bez względu na to jak skrupulatnie zaplanowane są wszystkie dostawy, czasem okazuje się, że jakiegoś produktu zabraknie i trzeba skorzystać z oferty okolicznych marketów. Wtedy naszym bohaterem staje się pan Wojtek, który dzielnie mknie po brakujący towar.
I choć nie od początku tak było, to teraz z zamkniętymi oczami znajdzie fenkuł, pak choi czy romanesco w każdym sklepie. Jako że jest bardzo wybredny, jest ulubieńcem zarówno Pań na stoisku rybnym w Makro, jak i u dostawcy mięsa, gdzie samodzielnie wybiera najlepsze kąski.
Najważniejsze jednak jest to, że zawsze trzyma nerwy na wodzy i nawet gdy zdarzy się, że kucharz zadzwoni do niego z informacją, że zapomniał dopisać czegoś do listy, gdy pan Wojtek odszedł właśnie od kasy i musi wejść ponownie, i za kilka minut sytuacja powtarza się po raz drugi, co najwyżej cicho tylko przeklnie pod nosem.
A poważnie; nie wiemy co byśmy bez niego zrobili! #niekażdybohaternosipelerynę